Horatius Horatius
684
BLOG

Niedźwiedź w Zakopanem

Horatius Horatius Polityka Obserwuj notkę 1

Ostatnio obserwujemy w mediach i blogosferze eksplozję emocji związanych z wizytą Obamy. I wszystko wskazuje na to, że na emocjach się skończy.

 
Od pewnego czasu uważam, że faktycznie jesteśmy zaściankiem Europy. Wynika to z całkiem prostego powodu: Sami go z siebie robimy. Pozwalamy, aby decydowali o nas inni. Nawet nie chodzi o to, że pozwalamy się usadzać. Sami ustawiamy się na miejscu petenta u drzwi europejskiego salonu. Jakakolwiek „realpolitik” nie jest już w Polsce możliwa, bo zatraciliśmy umiejętność zabiegania o własne interesy goniąc za poprawnym wizerunkiem i pochwałami z Brukseli.
 
Wizerunek to bezsprzecznie jedyna rzecz, która interesuje obecny rząd, zarówno w sferze polityki zagranicznej jak i wewnętrznej. Liczy się medialna kreacja, pochwały za pseudopostępowe posunięcia w tych czy innych mediach, z tych czy innych salonów. Tubylczych albo metropolitalnych, to bez znaczenia. Najlepiej z obu stron. A można to osiągnąć tylko w jeden sposób – nie robiąc nic. Każdy, kto chce wprowadzać jakieś zmiany zaczyna zrażać do siebie zarówno poszczególnych ludzi, jak i całe środowiska. Tu się komuś coś nie podoba, ten by zrobił inaczej, tamten w ogóle by nic nie zrobił tylko skoncentrował się na czymś innym… I tu właśnie dostrzegamy geniusz Tuska. Tylko nie podejmując żadnych działań można utrzymywać wysokie poparcie w kraju i zagranicą. No, może robiąc jedno. Trzeba odsunąć „faszyzm” od władzy. To wystarczy, nie ma co się przemęczać.
 
A, że z samego trwania nigdy nie ma i nie było realnych profitów, stąd i wizyta prezydenta Stanów Zjednoczonych nic nam nie da. Ograniczymy się do zabiegów wizerunkowych. Nie zaprezentujemy żadnej koncepcji, żadnego pomysłu, żadnej inicjatywy. Nic Obamie nie zaproponujemy ani niczym go nie zaskoczymy (ani pozytywnie, ani negatywnie). Wyjedzie stąd przekonany, że przez jakiś czas przebywał w trzecioligowym kraju w którym dobrze się było pokazać z racji na jego solidarnościową legendę. Legendę, której nie potrafimy wykorzystać. Uściśnie dłoń wąsatemu eksprezydentowi i nieco mniej wąsatemu obecnemu, zrobi zbolałą minę mówiąc o katastrofie smoleńskiej, później powie kilka wzniosłych słów, zapewne o „Solidarności”, i o tym, jak duży skok cywilizacyjny zrobiliśmy od tego czasu, że to dobrze, że jesteśmy w Unii Europejskiej i NATO. Kopnie piłkę podaną mu przez premiera, uda, że nie zauważył kolejnego „bronka” i wejdzie na pokład Air Force One machając do tłumnie zgromadzonych tubylców głodnych widoku Wielkiego Świata. Pierwszy celebryta świata, człowiek, który dostał nobla za dobre chęci, błyśnie w naszą stronę idealnym uśmiechem, zaspokoi naszą potrzebę bycia dopieszczonymi i załatwi swoje medialne interesy. Potraktuje nasz kraj jak Białego Misia, lokalną, europejską atrakcję turystyczną z którą dobrze strzelić sobie fotkę. Zwłaszcza ze względu na głosy polonii.
 
A nasi politycy? Zrobią to samo. Będą pozować na Bardzo Ważnych Ludzi rozmawiających z Bardzo Ważnym Gościem, później się trochę pośmieją, pożartują, uścisną rękę czarnoskóremu bożyszczu w blasku fleszy i odmachają mu rzewnie obserwując jak wdrapuje się po schodkach do swojego samolotu. Dla nich to Obama jest jakąś dziwną mutacją niedźwiedzia z Zakopanego z którym dobrze zrobić sobie zdjęcie, żeby później pochwalić się znajomym. „Patrzcie, jaka Ważna Persona zaszczyciła naszą rodzimą wioskę! Patrzcie wyborcy, staliśmy się europejskim mocarstwem! Komu to zawdzięczacie?! Patrz, Brukselo, jacy jesteśmy europejscy i gościnni!” Postąpią jak ci, o których śpiewa Klasyk: „Przepraszam, czy mógłbym sobie zrobić zdjęcie z Panem? Ja i koleżanka…”
 
 
 
 
Horatius
O mnie Horatius

Najlepiej przekonać się jakie mam poglądy czytając moje teksty.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka