Horatius Horatius
622
BLOG

Zwietrzała sól

Horatius Horatius Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Podobno niektórzy twierdzą, że Przystanek Jezus to sól tej ziemi.* Cóż, z moich obserwacji wynika, że ta sól nieco straciła smak.

 
W tym roku nie pojadę na Woodstock. O tym dlaczego warto już kiedyś pisałem na Salonie24. (W tym roku powody są naturalnie dwa: Machine Head i The Darkness…) O tym dlaczego nie warto też już mówiłem. Jakoś nie będzie mi brakować manipulacji i promowania Jedynie Słusznej Partii przez Owsiaka i spółkę.
 
Mimo wszystko żałuję. Nie tylko z powodu muzyki czy jedynej w swoim rodzaju atmosfery. Tym razem coś jakby się zmienia. Na lepsze, rzecz jasna. Na Przystanek Woodstock zostanie wreszcie wpuszczona wystawa dotycząca aborcji. Na terenie PJ rozpoczęto Kongres Nowej Ewangelizacji. Nie da się ukryć, że wolontariuszom PJ powinien się on przydać.
 
Zeszłoroczny Woodstock był dla PJ prawdziwą rewolucją. Pamiętam jeszcze czasy, gdy był on tylko smutnym namiotem z wbitym obok krzyżem i wałęsającymi się za ogrodzeniem księżmi. Zdębiałem, gdy rok temu zobaczyłem scenę z wielkim telebimem. PJ miał wówczas korzystną lokalizację. Z tego co pamiętam niektórzy katoliccy dziennikarze z oburzeniem stwierdzali, że umieszczono go zaraz obok długiego rzędu Toi Toiów… Moim zdaniem droga z wioski piwnej do toalet wcale nie jest taka zła. No, przecież każdemu po browarze „się chce”. Zwłaszcza, że scena PJ była ustawiona zaraz przy drodze i zwyczajnie nie dało się jej obejść. W dodatku ulokowano ją o rzut beretem od jednego z wyjść z PW i woodstockowego Lidla. To sprawiało, że goście PW nie mogli nie dowiedzieć się o lokalizacji PJ (a wcześniej tak się dało) i zjawiali się pod sceną, żeby poskakać przy muzyce. Zwłaszcza tańczące zakonnice robiły wśród woodstockowiczów furorę. Na tym jednak mogę skończyć o pozytywnych aspektach PJ. Reszta to stracone szanse.
 
Co roku mdli mnie, gdy czytam prasowe doniesienia o PJ. Ciężko w nich o choćby cień wątpliwości. Czysta propaganda. Albo świetnie im idzie, albo jest ciężko, ale „dajemy radę”. Wszyscy współczują dzielnym młodym ewangelizatorom, którzy na przekór wszystkim i wszystkiemu niosą Słowo Boże hordzie zapitych punków i satanistów. Istna krucjata na miarę naszych czasów!
 
Medialna narracja sobie, a proza życia sobie. Wielokrotnie miałem okazję widzieć PJ w akcji. Jako zwykły, nie wyróżniający się strojem, wyglądem czy zapachem (wbrew pozorom myjemy się tam, i to bynajmniej nie w błocie) woodstockowicz. I wyglądało to mimo wszystko kiepsko. Wciąż stałym elementem PJ są błąkający się bez celu księża. Z medialnych doniesień wynika, że są oni na łowach. Wypatrują duszyczek, które bardzo chcą pogadać o Bogu, ale wstydzą się podejść. Czy jakoś tak. W praktyce po prostu kręcą się tu i tam, często ze wzrokiem wbitym w ziemię. Nie wygląda to najlepiej. Na samej scenie niby wiele się działo, ale w moim przekonaniu za mało. W Pokojowej Wiosce Kryszny wciąż kotłują się masy ludzi, a większość jest z reguły czymś zajęta. Na scenie Kryszny cały czas coś gra. Z boku namiotu wisi grafik, na którym pokazane są godziny koncertów. W dodatku PR krysznowców budują przechodzące przez PW korowody z wielobarwną platformą i… Żarcie. (Tanie!) Wioska Kryszny jest pierwszym i stałym przystankiem na woodstockowej trasie, zwłaszcza zaraz po przybyciu. PJ tymczasem jest zamkniętym światem izolującym się od reszty i raczej nie informującym o tym co robi. O spotkaniu z Pospieszalskim dowiedziałem się dopiero na drugi dzień. Żadnych plakatów, ulotek. Nic. Nawet wolontariusze PJ nie wiedzieli co kiedy jest zaplanowane. W sumie, czy zapraszanie „faceta od polityki” na PJ jest dobrym rozwiązaniem, skoro najczęściej młodych rażą w Kościele właśnie powiązania z polityką?
 
Zamykanie się PJ na resztę imprezy ma także aspekt mentalny. PJ-owcy nie są bynajmniej tak otwarci na innych jak donoszą katolickie serwisy informacyjne. Przez lata wyrobili sobie wśród gości Woodstocku raczej renomę wyjątkowo natrętnych Świadków Jehowy niż radosnych głosicieli Słowa Bożego. „A, rozbiliśmy się tam, koło kibli. Wciąż przyłażą do nas księża i chcą rozmawiać o Bogu…” Raz miałem okazję doświadczyć PJ-owej ewangelizacji na własnej skórze. Robi fatalne wrażenie. Totalny brak zrozumienia, sztuczna empatia, „przeciąganie na swoją stronę”. Wymuszone, nieporadne. Na siłę. Także organizacyjnie PJ zawsze był mikrokosmosem. Każdy sobie…
 
To dość smutne, bo naprawdę im kibicuję. Raczej nie wyobrażam sobie siebie na miejscu ludzi z identyfikatorami PJ, ale wolontariusze mają tam naprawdę dużo do zrobienia. Woodstockowa młodzież praktycznie nie różni się od tej, którą spotyka się na ulicach. Zwłaszcza w ostatnich latach w tłumie stereotypowych punków, rastamanów i metali zaczęło pojawiać się coraz więcej fanów hip hopu, techno czy różowych panienek. Woodstockowicze są niemniej oderwani od Boga, co wszyscy młodzi. „Nie mniej”, czyli „bardzo”. I mam nadzieję, że rozpoczęte rok temu zmiany pójdą w dobrą stronę i rozpoczną tam prawdziwą Nową Ewangelizację. W przeciwnym razie będę musiał skleić kolejny smętny tekst.
 
________________
 
 
Horatius
O mnie Horatius

Najlepiej przekonać się jakie mam poglądy czytając moje teksty.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości